„Z jakiego materiału ta karta nie byłaby wykonana, to nadal jest czymś fizycznym, co może użytkownikowi przeszkadzać. Trzeba bowiem pamiętać o trzymaniu karty w portfelu czy – w wypadku pań – w torebce, a bywa przecież tak, że te torebki zmieniamy. Łatwiej i wygodniej jest płacić czymś, co nie wymaga użycia fizycznego elementu” – mówi w rozmowie z Ekobiznes Marta Olejnik, Marketing Manager PayPo.
Radosław Święcki: Zacznijmy od tego, czym w ogóle zajmuje się PayPo?
Marta Olejnik, Marketing Manager PayPo: PayPo zajmuje się niczym innym jak płatnościami odroczonymi, czyli działa w takim modelu, który pozwala klientowi na przesunięcie terminu płatności. Z technicznego punktu widzenia wygląda to tak, że klient, finalizując zakupy w sklepie, ma udostępnioną taką opcję płatności. Jeśli się na nią zdecyduje, to PayPo opłaca jego rachunek w tym sklepie, dzięki czemu sklep dostaje środki od razu, wysyła towar do klienta, klient następnie sprawdza ten towar w domu i od dnia zakupu ma 30 dni na spłatę zobowiązania bez dodatkowych kosztów. Jeśli w tym czasie zdecyduje się zwrócić część towaru, to jego kwota zaległości będzie adekwatnie pomniejszana. Po wspomnianych 30 dniach klient musi podjąć decyzję, czy płaci całość, czy też chce płacić ratami. Obecnie PayPo umożliwia płatności w czterech ratach.
Ten artykuł dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Zarejestruj się bezpłatnie, aby otrzymać dostęp do ARTYKUŁÓW PREMIUM oraz newslettera.