Urszula Szewczyk, Ekobiznes.pl: W informacji prasowej skierowanej do mediów powiedział Pan, że na atrakcyjność danego regionu pod względem inwestycyjnym, wpływają m.in. ceny energii. Jak wszyscy wiemy, ceny energii w Polsce są dzisiaj bardzo wysokie. Czy Polska jest zatem atrakcyjna dla inwestorów i przedsiębiorców?
Jan Kamoji-Czapiński, Associate Director, EMEA Location Strategy, Colliers: Tak, w Polsce te ceny są wysokie, ale za granicą są jeszcze wyższe. Kwoty, jakie trzeba płacić za energię w ostatnim czasie, w szczególności w Unii Europejskiej, biją wszelkie rekordy. Polska w porównaniu do innych krajów UE wypada pod tym względem całkiem nieźle. Ciekawe jest to, że w Polsce w zeszłym roku ceny energii były jednymi z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Teraz, mimo ich wzrostu, stały się nagle najniższymi.
Mało tego, Polska staje się eksporterem energii, sprzedając ją nawet do Skandynawii. Do tej pory to my importowaliśmy prąd ze Szwecji, gdzie był on tańszy niż w Polsce.
Natomiast wielkim problemem dla Polski pod względem przyciągania inwestorów jest sposób wytwarzania energii. Duża część Unii Europejskiej w ostatnich latach przestawiała się na „czystszą” energetykę jądrową, jako back up do odnawialnych źródeł energii.
W Polsce 80% energii jest wytwarzane z węgla. To argument, który działa na niekorzyść naszego kraju. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że większość globalnych korporacji podjęło zobowiązania dążenia do zerowej emisyjności i woli lokować biznesy w krajach, w których większość energii pochodzi z „czystszych” źródeł. To powoduje, że atrakcyjność inwestycyjna Polski zdecydowanie spada. Część firm obawia się bycia utożsamianymi z czarnym wizerunkiem naszego kraju.
Ale są jeszcze możliwości zakupu zielonej energii lub inwestowania w odnawialne źródła energii, w tym bardzo popularną ostatnimi czasy, fotowoltaikę. Firmy mogą przecież postawić też na takie rozwiązania. Czy są one atrakcyjne i które z tych źródeł będą najbardziej popularne?
W ostatnim czasie zauważamy, że wiele, w szczególności nowych, zakładów produkcyjnych stawia na OZE. Znaczna część z nich wyraża zainteresowanie utworzeniem własnej farmy fotowoltaicznej, umieszczeniem instalacji fotowoltaicznej na dachu swojego zakładu lub postawieniu turbin wiatrowych. Inwestycja w turbiny stanowi jednak dużo większe wyzwanie, ponieważ zazwyczaj tereny przemysłowe położone są w niedalekiej odległości od terenów mieszkalnych, a jak wiemy, nadal obowiązują w Polsce przepisy ograniczające budowanie farm wiatrowych w pobliżu terenów mieszkalnych. W takim przypadku jedyną możliwością pozyskania „czystej” energii są panele fotowoltaiczne. To dotyczy jednak nowych inwestycji. Znacznie większy problem występuje w przypadku inwestycji już istniejących.
Może się wydawać, że umieszczenie na dachu instalacji fotowoltaicznej jest stosunkowo proste. W większości przypadków budowane wiele lat temu dachy, nie są jednak przystosowane do tego, żeby taką instalację zainstalować. To powoduje, że firmy te są zmuszone szukać innych rozwiązań np. kupując „zieloną” energię z rynku.
Inwestorzy zdają sobie sprawę z tego, że mają możliwość zakupienia energii pochodzącej w 100% z odnawialnych źródeł. Obawiają się jednak utraty wizerunku, tego, że ktoś zrobi zdjęcie ich zakładu z buchającymi czarnym dymem kominami. Nie chcą, żeby ich klienci patrzyli na nich przez pryzmat tego, że ulokowali się w Polsce, gdzie większość energii elektrycznej pochodzi z węgla. I nawet jeśli będą mówić, że kupili zieloną energię i rzeczywiście ją kupią, to nie musi to zmienić postrzegania tych firm jako korzystających z brudnej energii.
Zostając w temacie potrzeby zrównoważonego rozwoju firm, to jeśli chodzi o elektromobilność – jak ona będzie się rozwijała w Polsce w tym roku? Czy przedsiębiorcy chętnie będą stawiali na samochody z napędem elektrycznym, hybrydowym czy wodorowym?
Nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o sprzedaż samochodów. Jestem ekspertem w kwestii produkcji.
Mimo, że Polska pozostaje na szarym końcu Unii Europejskiej pod względem zakupu samochodów elektrycznych, to właśnie w naszym kraju ulokowany jest największy na świecie zakład do produkcji baterii elektrycznych firmy LG Energy Solutions pod Wrocławiem, w Kobierzycach. Polska generalnie jest największym eksporterem baterii litowo-jonowych do samochodów elektrycznych. Lokuje się tu również mnóstwo poddostawców z tego sektora. Z tego, co wiem, także inni producenci baterii są zainteresowani otwieraniem kolejnych zakładów produkcyjnych w naszym kraju. Stajemy się więc prawdziwym hubem w produkcji komponentów do samochodów elektrycznych.
Przeczytaj także: Proekologiczne rozwiązania w budynkach handlowych wg Colliers
W kontekście samej produkcji takich samochodów wiem, że w Polsce obecni są producenci, którzy albo wdrożyli już produkcję jakichś modeli elektrycznych, albo o tym myślą. Pod tym względem również widzimy szansę na przemianę tradycyjnego przemysłu motoryzacyjnego w stronę elektromobilności, co pozwoli utrzymać blisko 200 tys. miejsc pracy w sektorze motoryzacyjnym. Jestem ciekaw, czy i kiedy producenci tego typu samochodów zaczną komunikować, że baterie stosowane w ich autach są produkowane są w Polsce.
Niestety wdrażanie elektromobilności w Polsce zachodzi dużo wolniej niż w innych krajach. Nadal, poza wielkimi miastami, brakuje infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych. Nie mamy także znaczących zachęt ze strony rządu.
Jest przecież „Mój Elektryk”.
Tak, oczywiście jest. Ale dla firm dużo ciekawszym rozwiązaniem byłyby zwolnienia podatkowe, jak np. w Niemczech czy w Norwegii. To one spowodowały gigantyczne zainteresowanie firm w braniu udziału w tej zmianie.
W Polsce większość nowych samochodów kupowanych jest właśnie przez firmy. Ulgi podatkowe za użytkowanie samochodów elektrycznych z pewnością przyczyniłyby się do wzrostu liczby elektryków na polskich drogach. Z punktu widzenia firmy to rozwiązania podatkowe, a nie dopłaty, mogą być dużo bardziej atrakcyjne.
W porównaniu do naszych zachodnich sąsiadów, jeśli chodzi o elektromobilność, wypadamy skromnie. Z drugiej jednak strony w listopadzie 2021 r. na drogi wyjechało więcej elektryków niż w całym 2018 r. Chociaż liczba elektryków na polskich drogach, w porównaniu do krajów zachodnich, nie napawa jeszcze ogromną dumą. Jak zainteresowanie elektrykami będzie przedstawiać się w najbliższym czasie?
Myślę, że ten gigantyczny skok w sprzedaży „elektryków”, o którym Pani wspomniała, był spowodowany uruchomieniem programu. Dopóki dopłaty będą, zainteresowanie samochodami elektrycznymi się utrzyma. Mamy też dużo więcej modeli do wyboru. Moim zdaniem jednak nie będziemy już obserwować takich znaczących wzrostów zainteresowania.
Jednym z powodów tego stanu rzeczy oraz czynnikiem, który może ograniczać zainteresowanie samochodami elektrycznymi, jest wspomniany gigantyczny wzrost kosztów energii. Może się bowiem okazać, że firmy, których ceny energii nie są regulowane taryfami, zaczną płacić dużo większe rachunki za prąd czy korzystanie ze stacji ładownia. W efekcie rachunek ekonomiczny nie będzie opłacalny, co jeszcze bardziej spowolni wdrażanie elektromobilności w Polsce.
Ekobiznes.pl to specjalistyczny serwis informacyjny o ekologii w biznesie. Codziennie publikujemy najświeższe ekonewsy i autorskie wywiady z przedstawicielami świata nauki i biznesu. Znajdź nas na Linkedinie lub Facebooku, albo subskrybuj Newsletter i bądź na bieżąco z najciekawszymi ekoinformacjami.