Wydaje mi się, że moje 7-letnie przewodniczenie posunęło partię do przodu. Jestem przekonana, że oddam przywództwo w dobre ręce i że Partia Zieloni nadal będzie się rozwijać – mówi w rozmowie z Ekobiznes Małgorzata Tracz, ustępująca przewodnicząca Partii Zieloni.
Radosław Święcki: Dlaczego rezygnuje pani z szefowania Partii Zieloni?
Małgorzata Tracz: Pełnię rolę przewodniczącej od maja 2015 roku. Przypomnę, że w tym czasie Zieloni z partii, która miała 5-6 struktur w Polsce, urośli do organizacji, która ma ich obecnie ponad 50. Do partii stale zapisują się nowe osoby. Ponadto w czasie mojego przewodniczenia udało się po raz pierwszy wprowadzić do Sejmu naszych przedstawicieli. Chcę podkreślić, że choć rezygnuję z szefowania partii, to nadal zamierzam uczestniczyć w jej życiu. Jako posłanka Zielonych planuję podejmować różnego rodzaju interwencje, interpelacje, będę współpracować z kołami naszego ugrupowania.
Nie ukrywam, że chciałabym się bardziej zaangażować w działalność na Dolnym Śląsku, regionie z którego pełnię mandat poselski. Tymczasem za sprawą przewodniczenia partii i pracy poselskiej większość czasu spędzałam dotąd w Warszawie.
Zobacz też: Partia Zieloni bez lidera
Czyli główny powód rezygnacji to chęć większego zaangażowania w sprawy regionu?
Tak. Uważam, że czas na nowe wyzwania. Wydaje mi się, że moje 7-letnie przewodniczenie posunęło partię do przodu. Jestem przekonana, że oddam przywództwo w dobre ręce, i że Partia Zieloni nadal będzie się rozwijać. Zamierzam być aktywną członkinią partii i będę do dyspozycji jej nowych władz.
W minionym roku Zieloni świętowali 18. urodziny. Przez lata jednak ugrupowanie przepadało w kolejnych wyborach. Udało się dopiero w tych ostatnich, za sprawą sojuszu z Koalicją Obywatelską…
Taki był nasz cel. W czasie gdy kierowałam partią prowadziłam w sumie cztery kampanie wyborcze: wybory parlamentarne 2015, wybory samorządowe 2018 i dwie kampanie w 2019 roku, najpierw do Parlamentu Europejskiego, a później do Sejmu (angażowaliśmy się również w kampanię prezydencką Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a później Rafała Trzaskowskiego). Mam poczucie, że przeprowadziłam Zielonych przez dość trudny okres. Zaczęło się przecież od porażki w 2015 roku, gdy ówczesna lewicowa koalicja, którą współtworzyliśmy znalazła się tuż pod progiem wyborczym (na koalicję zagłosowało 7,55 proc. wyborców, podczas gdy próg wyborczy dla koalicji to 8 proc. – red.). Tak naprawdę porażkę poniosły wówczas wszystkie prodemokratyczne ugrupowania. Wygrała Zjednoczona Prawica i zaczął się czas demolowania Polski w różnych aspektach, także tym środowiskowym.
Do tego dojdziemy. Wcześniej chciałem jednak zapytać jak Zieloni z jednak dość nieliczną reprezentacją parlamentarną odnajdują się w klubie Koalicji Obywatelskiej, gdzie wiodącą siłą jest Platforma Obywatelska? Nie jesteście marginalizowani?
Nie. Współpracujemy na poziomie parlamentarnym, jestem w kolegium klubu, który podejmuje kluczowe decyzje dotyczące funkcjonowania klubu Koalicji Obywatelskiej. Współpraca na poziomie parlamentarnym wygląda dobrze i myślę, że tak zostanie.
Powrót Donalda Tuska coś zmienił w zakresie tej współpracy?
Nie, ta współpraca przebiegała i nadal przebiega dobrze. Jako Zieloni podejmujemy własne inicjatywy, organizowaliśmy np. Polski Szczyt Klimatyczny po niedawnym szczycie w Glasgow. Uważam, że siłą Koalicji Obywatelskiej jest jej różnorodność, każdy ma swoje tematy, swój program i staramy się go w ramach tego sojuszu realizować.
Podejście polityków się zmieniło
Ma pani dziś poczucie, że kwestie „eko” budzą dziś większe zainteresowanie wśród polityków niż wtedy, gdy zaczynała pani swoją przygodę z polityką?
Z pewnością. Kiedyś te tematy były traktowane jako domena organizacji pozarządowych, organizacji ekologicznych.
Pamiętam, że w tym 2015 roku, kiedy to zostałam szefową Zielonych, jednocześnie angażując się w Dolnośląski Alarm Smogowy, problem smogu był traktowany jako wymysł ekologów. Tymczasem dziś już nikt tak do tego nie podchodzi. Każda partia w mniejszym lub większym stopniu zwraca uwagę na ten problem. Bardzo dużo się zmieniło, jeśli chodzi o kwestie ochrony przyrody, a także klimatu. Widać to chociażby po zainteresowaniu ostatnimi szczytami klimatycznymi.
Mam jednak wrażenie, że dla polskich polityków sprawy klimatu, ekologii jeszcze długo będą sprawą drugorzędną…
Dlatego tak istotne są działania, które podejmujemy, które podejmują organizacje walczące o klimat. Zieloni nigdy nie pozwolą na to, aby ten temat był spychany. W tej chwili pracujemy nad naszym „Zielonym Planem Odbudowy”, który zaprezentujemy podczas naszego najbliższego kongresu. Podkreślamy tam, że niezwykle istotnym aspektem w planie odbudowy po pandemii jest walka z postępującym kryzysem klimatycznym.
Czy będzie to jeden z ważnych elementów kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej, niezależnie od tego, czy wybory będą w tym, czy w następnym roku?
Oczywiście. Jeśli Zieloni pójdą do wyborów w ramach Koalicji Obywatelskiej, to z pewnością sprawy klimatyczne będziemy podnosić jako priorytet. Pojawiły się one zresztą już podczas poprzednich kampanii, zarówno do Sejmu, jak i w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy startowaliśmy pod szyldem Koalicji Europejskiej.
Jakie ekorozwiązania w Sejmie?
Czy w samym Sejmie obecne są jakieś ekorozwiązania?
Pewne zmiany są widoczne, co widać na tak drobnych przykładach, jak chociażby kubeczki do wody, które nadają się do recyklingu.
Być może nie wszyscy wiedzą, ale na terenie Sejmu obecne są ule, są panele fotowoltaiczne. Ponadto muszę zauważyć, że w ostatnim czasie w sejmowej restauracji pojawiło się więcej potraw wegańskich i wegetariańskich Dużo jest jednak jeszcze do zrobienia.
Przykładowo kwestia ogrzewania, które nie zawsze jest odpowiednio wyregulowane. Miewamy tu do czynienia z bezsensowną sytuacją, że na sali plenarnej do spotkań np. komisji sejmowych nikogo nie ma jest garstka osób, a ogrzewanie ustawione jest na maksa.
Podczas niedawnej konferencji „Czy możliwa jest EkoRzeczpospolita?” podkreślała pani, że kwestie klimatu powinny łączyć polityków ponad podziałami. Czy przy tak podzielonej scenie politycznej jak nasza, jest to możliwe?
Musi do tego dojść. W mojej ocenie priorytetem dla Polski jest sprawiedliwa transformacja energetyczna w oparciu w dużej mierze o unijne fundusze (środki są olbrzymie, zarówno z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, z Zielonego Ładu, czy z KPO). I ta transformacja musi przebiegać na zasadzie swoistej, nowej umowy społecznej. To nie może być robione ponad głowami obywateli i obywatelek, należy prowadzić konsultacje w tym zakresie z ludźmi, z organizacjami pozarządowymi, organizacjami pracowników i pracodawców.
Przywołała pani podczas konferencji przykład Francji, gdzie tego rodzaju konsultacje z obywatelami prowadzono…
Zaczęło się od tego, że prezydent Macron wprowadził polityki ekologiczne, które wywołały duży opór społeczny. Prezydent Francji wyciągnął z tego wnioski i zorganizował wielką debatą poświęconą sprawom klimatu. Ta debata trwała cztery miesiące i co warto podkreślić, nie ograniczała się ona jedynie do kilku narzędzi. To nie było tak, że zorganizowano kilka paneli, wypuszczono kilka reklam i po sprawie. Korzystano z różnych kanałów, by sprawami klimatu zainteresować jak największą liczbę obywateli, tych z dużych miast, ale też z mniejszych miejscowości. Zorganizowano ponad 10 tys. spotkań lokalnych, w 107 miastach otwarto punkty konsultacyjne, gdzie mieszkańcy mogli dzielić się swoimi uwagami. Swoimi pomysłami można było dzielić się również w sieci, jak i drogą tradycyjną w formie listowej.
Jaki był odzew wśród Francuzów?
W tej debacie uczestniczyło ok. 1,5 mln osób. Podobna debata powinna się odbyć w Polsce i powinny w niej uczestniczyć wszystkie strony – przedstawiciele partii politycznych, organizacji…
Może pani za naszym pośrednictwem zaapelować do prezydenta Andrzeja Dudy o to, by poszedł drogą prezydenta Macrona…
Byłaby to ciekawa koncepcja, ale szanse na jej powodzenie oceniam marnie (śmiech). Mam w pamięci różne wypowiedzi pana prezydenta dotyczące kryzysu klimatycznego, czy polskiego węgla.
Podczas wspomnianej debaty pani koalicyjna koleżanka Katarzyna Lubnauer mówiła, że nie dojdzie do zmian, póki rządzi ekipa, która jest „zakładnikiem środowisk będących czcicielami węgla”…
Cóż, należy myśleć o przyszłości i sytuacji po kolejnych wyborach, kiedy to mam nadzieję obecna opozycja będzie tworzyła rząd.
Zieloni dojdą do władzy?
Liczy pani na to, że podobnie jak w Niemczech Zieloni staną się partią współrządzącą?
Taki jest plan (śmiech). Krok po kroku rozwijamy ugrupowanie. Partia Zieloni ma dziś naprawdę solidne fundamenty. Mam tu na myśli nie tylko program, ale też mocne zakorzenienie w europejskiej rodzinie Zielonych. Mamy wspólne podstawy programowe, do których zalicza się m.in. walka o klimat, ochrona praw człowieka, czy kwestie sprawiedliwości społecznej. Mogę powiedzieć – i wydaje mi się, że mogę tu śmiało mówić także za przyszłe władze partii – celem Zielonych jest bycie w przyszłej koalicji rządzącej po kolejnych wyborach.
Kto będzie zatem waszym kandydatem na ministra środowiska czy na ministra klimatu?
Tego rodzaju rozmowy dopiero przed nami. Na pewno w naszym gronie jest wiele osób, które mają ogromną wiedzę w tej dziedzinie. Wydaje mi się zresztą, że ministerstwa klimatu czy środowiska nie będą jedynymi o jakie będą zabiegać Zieloni.
Jakie inne resorty was interesują?
Nie czas jeszcze zdradzać tego rodzaju planów. Oczywiście zależy nam na klimacie i środowisku, ale nasz program jest złożony.
Wspomniana sprawiedliwa transformacja energetyczna będzie kluczowa dla Polski m.in. ze względu na bezpieczeństwo energetyczne, ceny energii, czy konieczny rozwój energii ze źródeł odnawialnych. Te wszystkie kwestie nie dotyczą jedynie resortów środowiska i klimatu, a chociażby resortu budownictwa, ale też relacji międzynarodowych.
Istotne będą tu również kwestie społeczne, konieczne przecież będzie przygotowanie programów osłonowych i wsparcie osób mniej zamożnych. Tych obszarów jest zatem sporo, a Zieloni jak już wspomniałam mają złożony program, obejmujący wszystkie te aspekty.
Przeczytaj także: Co to jest ekologia?
Kto nowym liderem Partii Zieloni?
Kto za nieco ponad tydzień zostanie nowym liderem Partii Zieloni?
Czekamy na zgłoszenia. W ostatnim czasie chęć startu zgłosiła posłanka Urszula Zielińska, a także szczeciński radny Przemysław Słowik. Z tego co wiem kandydatów może być jeszcze więcej. Zgłoszenia przyjmowane są do 8 stycznia.
Za niemal pewną pani następczynię uznaje się posłankę Zielińską…
Bardzo cenię posłankę Zielińską. Z Ulą współpracujemy od 2017 roku, zarówno w Radzie Krajowej, jak i w Zarządzie Krajowym. Każde zadanie, którego się podejmuje wykonuje bardzo sumiennie, jest osobą oddaną partii, osobą na którą zawsze można liczyć.
Rozmawiał Radosław Święcki
Ekobiznes.pl to specjalistyczny serwis informacyjny o ekologii w biznesie. Codziennie publikujemy najświeższe ekonewsy i autorskie wywiady z przedstawicielami świata nauki i biznesu. Znajdź nas na Linkedinie lub Facebooku, albo subskrybuj Newsletter i bądź na bieżąco z najciekawszymi ekoinformacjami.